Pisałam już o nagietkach i o tym, że w „Zielniku dla każdego” J. Rogali, R. Macieja i T. Ski (wyd. BAOBAB) przeczytałam „Po wsiach używano dawniej nagietków do zabarwiania masła i farbowania różnych tkanin, nierzadko używają ich do fałszowania szafranu.” No to fałszujemy, pomyślałam więc w tamtą niedzielę, gotując ryż. TUTAJ
Wtedy okazało się, jak marny ze mnie fałszerz. Analizowałyśmy na fejsbuku (same kobiety, gdzie ci kucharze mężczyźni?), co też mogłam zrobić źle. Być może włożyłam za mało płatków nagietka? Może powinny być suszone? Może barwiłam ryż zbyt krótko? W ostatnią niedzielę znowu spróbowałam swoich sił. Bardzo chciałam odnieść sukces: gościłam nie tylko teściową, ale i mamę, która jest osobą szczerą i bezpośrednią ( „ja tam prawdę mówię prosto w oczy”- twierdzi), więc poprawiłam wszystkie słabe punkty. Najpierw sprawdziłam, czy płatki dobrze wyschły
A potem robiłam wszystko tak samo, tylko lepiej: dłużej, więcej i dokładniej.
Ryż po ugotowaniu wyglądał tak:
co moja mama skwitowała mocnym: ” No, żółte to TO na pewno nie jest!”
Poddaję się, nie potrafię być fałszywa 😀
Płatki nagietka odtąd będę dodawać do potraw jedynie dla urody, nie koloru.
22 sierpnia 2014 o 14:08
„nie potrafię być fałszywa”
To łaska wlana czy wypracowana?
22 sierpnia 2014 o 14:41
Eeee… skoro tak długo pracowałam nad tym, żeby coś wreszcie sfałszować i nawet wtedy się nie udało, to chyba wlana łaska 😉 Żadnej mojej zasługi 🙂
W ten sposób system dał mi znać, że powitałam 101 komentarz. Serdecznie dziękuję 🙂
22 sierpnia 2014 o 17:25
Zasługą jest współpraca z Łaską 🙂
Dobrze jest wiedzieć że rozmawiam z Oryginałem stworzonym przez Boga
a nie z maską stworzoną przez ten świat
Dobrze jest wiedzieć że to jest możliwe!
22 sierpnia 2014 o 17:32
Oooo… możliwe Kasiu, a moja wnuczka uważa nawet, że to jest interesujące- taka trochę fajtłapowata babcia ciągle się dziwi światu i eksperymentuje 😉
22 sierpnia 2014 o 17:40
I to jest najlepsza odpowiedź na pytanie: dlaczego warto być….SOBĄ!
22 sierpnia 2014 o 17:44
😀